.

.

27 grudnia 2013

Rozdział 12

Ku mojemu zdziwieniu, podczas gdy ja szykowałam się na śmierć, odruchowo zasłaniając twarz rękoma, tajemniczy włamywacz zaczął się śmiać.
Czyli nie ma zamiaru mnie zabić.
-Co do… - zaczęłam, przerywając w pół zdania, gdy go zobaczyłam. Otworzyłam usta ze zdziwienia, co mogło wyglądać dość dziwnie i komicznie.
Włamywacz okazał się być mężczyzną. Starszym ode mnie, ale o niewiele, może ze trzy lata. Miał brązowe włosy z lekko rudym odcieniem.
Tak jak ja.
Przeniosłam wzrok niżej. Jego oczy były… Niebieskoszare, niczym morze w nocy.
Takie jak moje.
Jedyne, co odróżniało go ode mnie, to figura. Chłopak był chudy, ja zaś dobrze zbudowana i wysportowana. Wyglądał raczej na typ maniaka komputerowego.
Ubrany był na czarno. Skórzana kurtka, dżinsy, adidasy, okulary przeciwsłoneczne zahaczone o kurtkę.
Spojrzałam jeszcze raz na jego twarz. Te rysy, lekko zadarty nos, owalna twarz, wysunięty do przodu podbródek… Tak, jakbym widziała w nim moją matkę, taką, jak ją zapamiętałam.
-Kim ty jesteś…? – spytałam oniemiała.
-Twoim bratem – odpowiedział rozbawiony. Poczucia humoru mu raczej nie brakowało.
-A tak serio? – Zaczynałam być zażenowana tym, co powiedział oraz całą zaistniałą sytuacją, a zainteresowanie naszym podobieństwem minęło w jednej chwili.
-No serio mówię. – Zaczął dusić się ze śmiechu.
Spiorunowałam go wzrokiem, co spowodowało, że przewrócił się na podłogę, tarzając po niej i śmiejąc jak wariat, dopiero, co wypuszczony z psychiatryka.
Skorzystałam z okazji i sięgnęłam po szlafrok leżący na krześle obok łóżka. Zarzuciłam go pośpiesznie na siebie i wstałam, podchodząc powoli do chłopaka.
-Posłuchaj, nie wiem, kim jesteś, czego chcesz i jak się tu dostałeś, ale jeśli masz zamiar przez cały czas sobie ze mnie głupio żartować, to możesz już wyjść – fuknęłam. Starałam się wyglądać na groźną, lecz chyba nie podziałało to na niego.
Mężczyzna wstał, patrząc mi cały czas w oczy i zbliżył się tak, że poczułam jego oddech na mojej twarzy. Odsunęłam go lekko palcem, robiąc kwaśną minę.
-Wiem, że jest to trochę dziwne, ale naprawdę jestem twoim bratem. Zmarszczyłam brwi.
-Mów dalej.
-Na imię mi Zavebe. Dokładniej Zavebe Morrow Anmael – przedstawił się dumnie.
Pajac.
-To jeszcze o niczym nie świadczy. Nie żartuj sobie ze mnie, mój ojciec nie miał wcześniej dzieci.
-Doprawdy?
-Zavebe… Bo tak ci na imię, prawda? Zavebe? – dopytałam się.
Krótkowłosy chłopak przytaknął, rozglądając się po pokoju, jakby czegoś szukał. Miałam wrażenie, że, mimo, iż był w nim jakieś pięć minut, już się zadomowił.
-Nie opowiadaj mi głupstw i od razu powiedz, o co ci chodzi. Jeśli w końcu nie wyrazisz się jasno i nie przedstawisz swojego problemu, zawołam moją babcię albo zadzwonię na policję – zakomunikowałam znużona.
-Ej, ej, spokojnie. – Podniósł ręce do góry, w geście poddania się. – Przecież ci nic nie zrobię. Próbuję ci wbić do głowy, że jesteś moją małą siostrzyczką, Niko Morrow. Mieliśmy wspólnego ojca i matkę. Tyle, że wychowywał mnie, na szczęście lub niestety, kto inny. Moją tak jakby drugą matką była Halszka.
-Co to w ogóle za imię…
-Ja nie wytykam ci dziwnego imienia twojej matki – warknął. Zadziwiła mnie jego zmienność humorów. – Znaczy się, naszej… A z resztą…
Wzruszyłam tylko na to ramionami i usiadłam obojętnie na krześle przy biurku. Próbowałam udawać, że nic nie obchodzi mnie jego gadka, lecz mówił to wszystko dość przekonująco. Mimo, iż chciałam by już mnie zostawił w spokoju, gdzieś w sercu poczułam pragnienie, by dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodziło temu dziwnemu człowiekowi.
Zavebe westchnął i przetarł twarz dłonią.
-Od początku. W przeciwieństwie do ciebie, ja wiem wszystko o moich rodzicach. W sumie, to o twoich także. Wstydzę się mego i twego ojca oraz matki i żałuję, tak bardzo żałuję, że byli to akurat oni…
-Stary, igrasz sobie. Mój ojciec był najwspanialszym i najukochańszym facetem na świecie, tak jak moja mama. Jeśli jest to prawda, w co nie wierzę, to nie masz prawa mówić, na Sidriela i Darlenę Morrow takich…
-Och, czyli wiesz mniej niż myślałem – przerwał mi, wyraźnie zasmucony.
-To znaczy?
-Nie byli tak dobrzy, jak ci się wydaje. Oddali mnie komuś innemu, rozumiesz? Nie chcieli mnie.
-Więc, jeśli już skończyłeś, możesz wyjść. Tam jest okno, a na dole drzwi. Jak ci wygodniej. – Wstałam i już miałam położyć się z powrotem do łóżka, gdy Zavebe znalazł się błyskawicznie obok mnie, trzymając mnie za łokieć tak, że nie miałam możliwości się położyć.
-Posłuchaj, Nika, nie po to łaziłem za tobą trzy lata, nie po to czekałem na właściwy moment ładnych parę lat, żebyś teraz mnie olała. Czy tego chcesz, czy nie, wysłuchasz mnie – powiedział to wręcz z nutą grozy w głosie. Przeraziłam się, serio. Mogłam nawet powiedzieć, że mój strach mnie zadziwiał. Nie pomyślałabym w życiu, że bałabym się kogoś takiego, będąc w swoim własnym domu, gdzie na parterze była moja babcia. Gdybym chciała, krzyknęłabym i babcia przyszłaby natychmiast, dzwoniąc na policję czy po Dagona.
Mój rozmówca puścił mnie, pozwalając opaść na łóżko. Usiadłam, przykrywając się kołdrą i czekałam, aż zacznie mówić. Wtedy chłopak usiadł obok mnie z uśmiechem, jak gdyby nigdy nic i oparł się o poduszki.
-Urodziłaś się, gdy miałem dwa lata. Byłem wtedy dzieckiem… Nie pamiętam z tego okresu nic… Ale jednak dowiedziałem się o tobie i naszych rodzicach. Od Halszki i trochę od samego Archanioła Michała, co było dla mnie lekkim zdziwieniem, no, bo po kija sam najważniejszy anioł miałby interesować się moim prywatnym życiem?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Chciałam zapytać, czy jest aniołem, lecz gdyby nie był tym, kim myślę, tylko na przykład gorliwym katolikiem, któremu Bóg wyznaczył drogę w życiu czy coś takiego, to bym się lekko wkopała.
 Może nawet poinformowanie człowieka o istnieniu aniołów jest karane czy coś… Chociaż, w sumie wiele ludzi wierzy w ich istnienie.
-Któregoś dnia, gdy siedziałem obok niego, rozmawiając o ciałach niebieskich, zapytał mnie, gdzie jest moja rodzina. Wiesz, co zrobiłem? Rozryczałem się. Ryczałem, jak szczeniak, przy obecnie największym panem świata. Co miałem mu powiedzieć? Moja matka i ojciec mnie zostawili? Oddali? Brzydziłem się nawet nazywać ich moimi rodzicami. Teraz już ten żal mi minął… Choć moją matką nazywać wolę Halszkę. To ona mnie przygarnęła, sprowadziła do Nieba i wychowywała na anioła.
Gdy dowiedziałem się od Halszki o tym, że oni mnie zostawili… Chciałem się zabić. No, ale cóż, trochę trudno aniołowi popełnić samobójstwo. W akcie desperacji poprosiłem nawet jednego z Archaniołów o to, by mnie zabił. Ale chyba żaden normalny anioł nie chciałby zostać zesłanym do Piekieł za zabójstwo. A tłumaczenie, że chciał pomóc byłoby trochę marne. Ja tam bym takiemu na pewno nie uwierzył.
Ale wracając do tematu, Michał powiedział, że moich rodziców… już nie ma. Zginęli. Że widział ich nawie, wędrujące po Raju. Tak, Nika, nasi rodzice bawią się teraz w Niebie. Są szczęśliwi. Szkoda, że nie można z nimi porozmawiać… Wtedy na pewno zapytałbym, dlaczego postąpili tak, a nie inaczej…
A potem oznajmił, że najwyższy czas, bym poznał moją młodszą siostrę. Wiesz jak się tym zdziwiłem? Myślałem, że sobie ze mnie żartuje, ale on powiedział mi tylko: „Ameryka Północna, szukaj Niki Morrow”. Morrow, tylko tyle. Dowiedziałem się, że nasi rodzice to nawie, a moja siostra nazywa się Nika Morrow.
Tyle lat cię szukałem i w końcu znalazłem. Znalazłem cię, siostrzyczko! – zawołał i przytulił mnie, śmiejąc się.
-Wariat – szepnęłam oniemiała, powtarzając to sobie wciąż w myślach.
Wariat, wariat, wariat, wariat, wariat, wariat…
-Nadal mi nie wierzysz? Nie widzisz, jacy jesteśmy do siebie podobni? – zapytał zrozpaczony.
Popatrzyłam na niego z uniesionymi brwiami. Szczerze, to już chciałam mu uwierzyć, lecz pewna część mnie nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Na szczęście.
-Zaraz zawołam moją…
-Babcia! Tak, ona musi o tym wiedzieć! Zawołaj ją! – krzyknął uradowany.
-Ty od urodzenia jesteś taki… dziwny?
Nie otrzymałam jednak odpowiedzi. Zavebe rzucił się do drzwi, biegnąc na dół. Udałam się pośpiesznie za nim
-Zachowuj się spokojniej, pacanie! – zawołałam za nim, zbiegając za schodów w puchatych papciach i jedwabnym szlafroku.
Nie posłuchał mnie. Cóż, spodziewałam się tego.
Chłopak stanął przed drzwiami mojej babci, wahając się. Po upływie paru sekund ostatecznie zapukał, naciskając klamkę. Odchylił drzwi i wszedł do pokoju.
-Pani Muriel? – szepnął.
-Czy do ciebie normalnie nie dociera, co ktoś mówi? Odsuń się idioto! – Złapałam go za kołnierz kurtki i brutalnie szarpnęłam do tyłu. – Jeśli. Nie. Wyjdziesz. Z. Tego. Domu. W. Ciągu. Następnych. Dziesięciu. Sekund. Wezwę. Policję. I. Oskarżę. Cię. O. Napad!! – wycedziłam prze zaciśnięte zęby.
Zavebe podniósł ręce do góry i odsunął się pokornie. Odetchnęłam z ulgą, mając dość już tego człowieka oraz wszystkich innych istot pojawiających się nagle w moim pokoju. No, może z wyjątkiem istoty o skrzydłach czarnych, tak jak jego ciemne niczym bez gwiaździsta noc włosy.
-Nika?
Spojrzałam na babcię, stojącą w grubym, białym szlafroku w drzwiach swojego pokoiku. Była strasznie blada. Miała chude ręce, zapadnięte policzki i kościste palce. Czasami wyglądała jak śmierć. Także i w tamtym momencie.
Chłopak też na nią zerknął. Nie znał jej, oczywiście, ale uśmiechnął się i potulnie powiedział: „Dobry wieczór”.
-Zavebe? – spytała ledwo dosłyszalnie.
-A więc zna mnie pani? – Uśmiechnął się.
-Zavebe… - Wydawała się być zmieszana. Jej szare oczy zrobiły się wręcz białe, a ręce zaczęły się trząść. -Twoi rodzice tak się o ciebie bali… Tak się martwili…
Chłopakowi natychmiast głupkowaty uśmieszek spłynął z ust.
-Oni mnie zostawili… - burknął.
-Kochali cię. Nie wiem, co było tego przyczyną, ale robili to z miłości.
Obserwowałam całą tę scenę z niedowierzaniem. Moja babcia znała Zavebe oraz jego rodzinę, to było pewne. Tylko, dlaczego chłopak twierdził, że mamy wspólnych rodziców?
-Przepraszam bardzo, ale ten oto chłoptaś śmiał twierdzić, iż moja mama i mój tata są także jego ro…
-Tak – przerwała mi babcia, machając ręką, jakby chciała coś złapać.
W tamtym momencie szczęka mi opadła. Nie wierzyłam w to, co do mnie mówili. Ja nie miałam brata. Nie miałam. Nie docierało do mnie, że moi rodzice mogli być tak okrutni, by oddać swoje dziecko. Oddać jedno, gdy narodziło się drugie. Jaki człowiek mógł tak uczynić? Ja rozumiałam, że są zdesperowane, samotne matki, nastoletnie, czy starsze samotne, które nie potrafią zająć się dzieckiem i oddają je, ale moi rodzice? Przecież wychowali mnie, więc co za problem wychowywać dwójkę dzieci naraz?!
-Nie – szepnęłam, a w mojej głowie roiło się od tysięcy myśli. – Kolejna rzecz, o której mi nie powiedziałaś? Którą przede mną zataiłaś?!
-A jaka była pierwsza? – wtrącił zaciekawiony chłopak.
-Nika nie wiedziała, że istnieją anioły – powiedziała z uśmiechem.
-Babciu! – krzyknęłam.
Zavebe podszedł do mnie i, co mnie zaskoczyło, przytulił mnie. Był to taki jakby rodzinny przytulas, w którym nie było ni krzty romantyzmu czy innego uczucia.
-Nika, jesteś moją siostrą. Moją młodszą siostrą – szepnął, kołysząc mną lekko.
Zakryłam twarz dłońmi, trzęsąc się cała. Czy nie było to dla mnie zbyt wiele informacji, jak na taki krótki czas? Miałam nadzieję, że po tym wszystko się uspokoi i następne informacje, które odkryję, poczekają, aż ochłonę. Inaczej nie wiedziałam, co ze sobą bym wtedy zrobiła. Człowiek nie wytrzymuje takiego natłoku zdarzeń i informacji i zazwyczaj pęka. Popełnia samobójstwo, popada w depresję, alkoholizm, narkotyki i wiele więcej. Miałam nadzieję, że ja jestem silniejszym człowiekiem niż inni ludzie. Na pewno nie miałam zamiaru popełniać samobójstwa. Nigdy w życiu nawet o tym nie myślałam.
-Czy mogę już iść spać?
Starsza pani wydawała się być zdziwiona moim pytaniem.
-Oczywiście. Idź, dziecko, a ja porozmawiam trochę z chłopakiem. Ułóż sobie to wszystko w głowie i śpij spokojnie.
-Dobranoc, Nika.
Skinęłam głową i gdy Zavebe mnie puścił, pobiegłam do siebie z wdzięcznością.
Gdy weszłam do pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i stałam tak w ciemnościach przez jakiś czas, trzymając jedną ręką klamkę, druga zaś podpierając się o drzwi.
Spojrzałam na moją prawą dłoń, owiniętą czystym bandażem i westchnęłam cicho, przypominając sobie, co spowodowało tę ranę.
Od momentu pojawienia się Amona w moim życiu, wszystko się zmieniło. Nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle. Porwanie Rosie, stracenie zaufania wśród większości szkolnych znajomych, przez ich zazdrość, napad Asbiela i narażenie życia Rosie… Ale miało to też swoje dobre strony. Pokochałam go. Kochałam Amona prawie od samego początku, tyle, że byłam nieświadoma tego uczucia. Poznałam prawdę o świecie aniołów, o moich rodzicach, poznałam brata, o którego istnieniu nie miałam najmniejszego pojęcia.
Rozmyślałam tak, stojąc nadal nieruchomo, gdy poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Nie bałam się, nawet, jeśli powinnam. I słusznie.
-Nika, wszystko w porządku? – usłyszałam za sobą ciepły, męski głos.
-Tak, jak najbardziej.
Chłopak przyległ torsem do moich pleców, obejmując mnie w talii. Opierając brodę o moje ramię, stykał swój policzek z moim, na co uśmiechnęłam się. On także. Następnie ostrożnie zabrał moją dłoń z klamki, kładąc na swojej.
-Nie zagoiło się jeszcze?
-Nie.
Przejechał palcem delikatnie po bandażu i położył moją rękę na swoim policzku.
-Kim był ten chłopak? – zapytał powoli.
-Moim bratem.
Amon odwrócił mnie lekko tak, że znalazłam się przodem do niego.
-Bratem? – zapytał, niedowierzając.
Nadal mnie obejmował. Podziwiałam go, za ten spokój, podczas, gdy ja nie wytrzymując wszystkiego, po prostu to olewałam, lecz w mojej głowie toczyła się wielka bitwa myśli.
Wzruszyłam ramionami i zabrałam jego ciepłe ręce z mojej talii, po czym zrzuciłam bez krępacji szlafrok, odwieszając go z powrotem na krzesło. Podeszłam do łóżka i nachyliłam się, by poprawić poduszki i kołdrę. Nie zważałam na to, że byłam z chłopakiem sam na sam w swojej cienkiej, lawendowej koszuli nocnej.
-Tak, bratem. – Położyłam się, przykrywając kołdrą. – Dasz wiarę? Mam starszego braciszka. – Zaśmiałam się histerycznie.
-Jak to?
-Jest, albo był, aniołem. Moi rodzice oddali go komuś innemu… Rozumiesz? A ja ich kochałam…
Brunet pokręcił głową z niedowierzaniem, podchodząc do mojego łóżka. Przykucnął i patrząc mi głęboko w oczy zaczął głaskać po głowie.
Byłam mu wdzięczna za to, że przy mnie był. Działał na mnie uspokajająco, więc mogłam spokojnie zamknąć oczy, przytulić się do poduszki i zasnąć. Nie zrobiłam tego jednak.
-Amon…
-Tak? – Położył się zwinnym ruchem obok mnie.
-Kocham cię, wiesz? – wyznałam mu to. W końcu mu to powiedziałam. Byłam wręcz z siebie dumna, mimo, iż była to w miarę normalna rzecz, którą mówiło się swojej drugiej połówce parę razy dziennie. Przynajmniej przez większość osób.
Gdy chłopak przez jakiś czas nie reagował na to, co powiedziałam, zaczęłam myśleć.
Może nie jesteśmy parą? Może to w lesie… Może to nic nie znaczyło?
Byłam bliska płaczu. Zresztą często tak miałam w ostatnim czasie. Na szczęście nie zdążyłam się rozpłakać, bo Amon po dłuższym czasie milczenia odrzekł:
-Ja ciebie też, Nika. Ja ciebie też…
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. W tamtym momencie byłam szczęśliwa. Nawet bardzo. Mając przy sobie tak wspaniałego i cudownego chłopaka każda dziewczyna byłaby szczęśliwa. Miałam nadzieję, że to wszystko nie było tylko snem, z którego obudzę się z rana. Starałam się nie myśleć o smutnych rzeczach, mając Amona obok siebie, choć myśl o utracie go pojawiała się w mej głowie co chwilę w jego obecności.
W końcu udało mi się wyczyścić umysł i stworzyć półki na myśli. Te złe zamknęłam na klucz, zaś te dobre uwolniłam. Myślałam, więc o pięknej istocie, o aniele, będącym przy mnie.

O moim aniele. 





PS:
Wysłałam to opowiadanie (zmieściłam je w 30 str, parę wątków pousuwałam) na konkurs literacki w Słupsku. Wyniki będą w kwietniu, trzymajcie kciuki :D
Mam zamiar wydać tę książkę, więc jeśli zauważycie jakieś błędy, to proszę, byście mnie o tym powiadomili. Choć sprawdzam prawie codziennie wszystkie rozdziały, to czasem coś mi umyka :) A jak już sprawdzę i poprawię wszystko, czasem dodam coś nowego do starszych postów, więc kształcą się na lepsze.





4 komentarze:

  1. Fajny rozdział! Z początku troszkę namieszałaś, ale potem wszystko zaczęło się wyjaśniać, a wątek z Amonem uspokoił sytuację. Powodzenia w konkursie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie czekam na next i zapraszam domnie :
    http://dzieci-mroku.blogspot.com/
    http://harry-potter-cz8.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń