Obudził
mnie hałas, dobiegający gdzieś z daleka. Otworzyłam oczy i świat wokół mnie
zaczął wirować. Jęknęłam i zamknęłam je z powrotem.
Uspokoiwszy
się powoli zaczęłam przypominać sobie ostatnie zdarzenia, jakie miały miejsce w
starym hoteliku.
Po
chwili usiadłam na łóżku i odkryłam, że ubrana jestem w swoją koszulę nocną a
na ręku i pięcie mam świeże bandaże. Zarumieniłam się i kuśtykając zeszłam
powoli z piętra. Z daleka już słychać było kłócących się chłopaków.
-Przecież
Asbiel powiedział jej już większość rzeczy! – powiedział Dagon, wymachując
rękoma. Kręcił się po salonie niespokojnie raz co raz zerkając na siedzącego na
kanapie Amona.
-Powinna
wiedzieć wszystko. Może zechce być jedną z nas…
-Z
n a s? Przecież jesteś Upadłym! – krzyknął złotowłosy. W furii kopnął nóżkę od
stołu tak, że prawie się połamała.
Wstrzymałam
oddech, powtarzając sobie w myślach przed sekundą wypowiedziane słowa. Z tego
co pamiętałam, Upadły Anioł był zły…
-Upadłym?
– spytałam ściszonym głosem.
Chłopcy
odwrócili się jednocześnie. Na twarzy Dagona malowało się przerażenie, zaś Amon
siedział nadal, spokojnie się we mnie wpatrując.
-Tak.
Wtedy
przypomniało mi się coś i zapytałam panicznie:
-Gdzie
jest Rosie?
-Śpi
w gościnnym.
Odetchnęłam
z ulgą, opierając się o ścianę.
-Więc,
moje aniołki, może zechcecie mi co nieco wyjaśnić?
-Ja
to zrobię – zakomunikował Amon, po czym zostawił Dagona samego. Wyszliśmy z
domu, udając się powoli w stronę lasu.
-Więc?
– ponagliłam go.
-Wpierw
powiedz mi, czy dobrze się już czujesz i czy możesz bez przeszkód chodzić.
-Kuleję,
ale dam radę.
-Dobrze…
Więc chciałem ci wszystko wyjaśnić wtedy, u ciebie, lecz zadzwoniła Rosie i
wszystko potoczyło się inaczej. Trochę już wiesz. Masz jakieś pytania do
opowieści Asbiela? Słyszałem ją.
-Dlaczego
Bóg uciekł? - zapytałam o to, co mnie w tamtym momencie najbardziej
zaciekawiło.
Amon
włożył ręce do kieszeni i spuścił głowę.
Weszliśmy
do lasu.
-Był
zmęczony. Ludzie powoli przestawali wierzyć w to, co jest prawdą, wymyślając
coraz to nowe wierzenia. Tak przynajmniej przypuszczamy.
-Przypuszczamy…?
-Upadli.
-Ach…
Dlaczego jesteś Upadłym?
Zawahał
się, lecz po chwili powiedział:
-I
tak byś nie uwierzyła.
-No
dobrze, więc jak to jest, że Asbiel mógł znów być aniołem?
-Upadli
to aniołowie, którzy sprzeciwili się lub popełnili grzech. Istnieje możliwość
wrócenia do Nieba, jeśli anioł tego naprawdę mocno pragnie. Asbiel nie mógł
przekonać twoich rodziców, by cię oddali, więc złamał zakaz. To trochę
niesprawiedliwe, ale tak bywa. I chce teraz wrócić, wypełniając swoje zadanie.
Podam ci przykład, jeśli ktoś zamorduje, musi ocalić jakiejś istocie życie, by
wrócić.
-Teraz
możesz wyjaśnić mi wszystko inne.
-Tak,
więc, anioły. Anioły podzielone są na hierarchie, inaczej chóry.
Serafiny
są przepełnione miłością bożą. Spełniają zachcianki Władcy i są Jego pupilkami.
Przynajmniej były. Odeszły wraz z Panem.
Trony
spełniają tylko i wyłącznie polecenia Boga, na wyższą metę. Teraz zajmują się
własnymi sprawami.
Cherubiny
wiedzą tyle, co sam Pan. Mają władzę nad ciałami niebieskimi.
Moce
walczą z pojedynczymi Upadłymi.
Panowania
pełnią jakby rolę sekretarzy.
Cnoty
czynią cuda i opiekują się światem.
Archaniołowie
spełniają najważniejsze zadania i mogą wydawać polecenia innym aniołom, prócz
Tronów i Serafinów. Obecnie pełnią rolę najważniejszą w hierarchii.
Zwierzchności
kierują państwami i narodami.
-A
co robią Upadli?
-Spełniają
zachcianki Szatana. Wyznaczonych jest parę ważniejszych Upadłych, którzy mogą
robić z nami, co chcą. Najczęstszą ich rozrywką jest uśmiercanie innych Sług
Diabła.
-A
Szatan nie ma nic przeciwko temu, że jakiś Upadły chce wrócić do Nieba?
-Nie
może mu tego zabronić.
-Jak
wygląda Niebo i Piekło?
-Nie
mogę powiedzieć. Sama prędzej czy później na pewno zobaczysz.
-Czy
muszę zostać aniołem?
-Nie,
możesz, jeśli tylko zechcesz.
-A
aniołowie mają jakieś szczególne moce?
-Możemy
latać, mamy wyostrzone zmysły, jesteśmy szybsi, silniejsi, mamy zdolność do
regerowania się, możemy narzucić człowiekowi swoją wolę…
Spojrzałam
na chłopaka oburzona.
-Ile
razy tak mi zrobiłeś?
-Parę…
Ale to nie ważne. Ty też tak nieraz robiłaś.
-Co?-
zapytałam z niedowierzaniem.
-Nie
pamiętasz? Chociażby to, jak kazałaś nauczycielowi odwrócić wzrok.
-I
posłuchał mnie?
Uśmiechnął
się i przytaknął.
-Trochę
mocy anielskiej masz, choć nie całą.
-A
czy to prawda, że anioła nie można zabić?
-Uśmiercić
anioła może tylko anioł wyższej hierarchii.
-Czyli
Upadli nie mogą zabijać Archaniołów?
-To
ta sama hierarchia. Mogą. Co jest trochę zabawne, bo gdy na przykład Moc
zostanie Upadłym, to wskakuje na wyższy chór.
To
wszystko wydawało mi się takie nierealne. Niczym sen. Miałam wrażenie, że za
chwilę obudzę się i będę żyła normalnie, tak, jak przed spotkaniem Amona.
-Twoja
babcia jest po stronie aniołów. Sama nim nie jest.
-Co…?
Dlaczego mi nic nie powiedziała?
-Im
mniej wiesz, tym mniej rzucasz się w oczy.
Szliśmy,
udeptując miękką ściółkę i mijając gęsto rosnące dęby.
Rozmyślałam
o zaistniałej sytuacji, raz, co raz zerkając na ciemnowłosego chłopaka.
Nasze relacje
po tym wszystkim się zmienią? Jak będzie wyglądało moje dalsze życie? Czy Rosie
o tym wszystkim wiedziała? –
Te i wiele innych pytań szumiało mi w głowie.
Nagle
poczułam, jak Amon chwyta mnie w pasie i odciąga do tyłu. Moje ciało przeszedł
dreszcz.
Trzymał
mnie tak chwilę w mocnym uścisku, po czym puścił, uśmiechając się łobuzersko.
Spojrzałam
na niego pytająco.
-Pajęczyna
– wyjaśnił.
Uśmiechnęłam
się i z niedowierzaniem pokręciłam głową.
-A
Dagon, jakim jest aniołem?
-Twoim
Stróżem.
Zatrzymałam
się. Zmarszczyłam brwi i nerwowo rozglądać się wokoło siebie. Ta wiadomość
trafiła do mnie dopiero po chwili i poczułam jakbym oberwała w twarz.
Czyli nie jest
on moim przyjacielem. Po prostu musi przy mnie być. Nie z własnej woli, lecz ze
zwykłego przymusu. Te parę lat żyłam ze świadomością, że mam prawdziwego
przyjaciela… Był moim bratem…
Amon
przyglądał mi się smutnymi oczyma. Wyciągnął oczekująco rękę w moją stronę a ja
odruchowo ją złapałam. Przyciągnął mnie lekko do siebie i posłusznie zbliżyłam
się do chłopaka.
Nadal
byłam lekko oszołomiona i załamana tą wiadomością.
-Nie
martw się tym teraz, porozmawiasz z nim w domu – wyszeptał, opierając moją
głowę na jego ramieniu.
W policzek łaskotały mnie jego ciemne, niesforne włosy. Po chwili puścił moją
rękę i objął mnie w talii. Poczułam ciepłe dłonie gładzące moje plecy przez
materiał i odwzajemniłam uścisk, dodający mi otuchy.
Wyrzuciłam z głowy myśl o Dagonie, bo nie było teraz dla niej
miejsca. Myślałam tylko o ciepłym ciele brązowookiego stykającym się z moim.
Zapragnęłam zostać tak już zawsze i poprosiłam w myślach – błagam, nie puszczaj mnie!, ze szczerą nadzieją, że tak będzie.
-Nie możemy stać tak wieczność. – Zaśmiał się.
Poczułam przypływ ciepła na polikach i odsunęłam się od niego.
Przez to, że niechcący narzucałam mu swoją wolę, wiedział, czego chciałam.
Można było porównać to do wstydu, jakim mógł być stanie nago przed chłopakiem.
-Jaką w tym wszystkim ty odgrywasz rolę? – spytałam znienacka.
Zmrużył oczy i otworzył usta, by coś powiedzieć, lecz natychmiast
je zamknął rozmyślając się.
-Żadną. Spotkaliśmy się przez przypadek i tak już to wszystko się
potoczyło. – Wsadził ręce do kieszeni i zostawił mnie w tyle, ruszając w stronę
domu.
-Ach, tak…
Zatrzymał się i powoli zerknął na mnie zza ramienia.
-W sumie, to cieszę się. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Przygryzłam wargę i uśmiechnęłam się, spuszczając wzrok, po czym
podbiegłam do Amona, doganiając go.
W domu usiedliśmy w trójkę przy stole kuchennym.
-Chciałam cię zapytać, Dagon, jak to jest… Z nami… - zaczęłam,
czując przypływającą falę gorąca oraz rozpaczy.
Dagon spojrzał na mnie zadziwiony i splótł oparte o blat dłonie.
-Słucham?
-Jesteś moim Aniołem Stróżem, tak? – zapytałam drżącym głosem.
-I co w związku z tym?
-Więc, opiekujesz się mną i jesteś zawsze obok, bo to twój
obowiązek?
Miałam nadzieję, że nie usłyszę tego, czego tak bardzo się bałam.
-A czy o n musi przy tym być? – spytał szorstko, mierząc Amona
chłodnym wzrokiem.
Udawane
tolerowanie się minęło, a szkoda, było całkiem znośnie.
-Tak – odparł natychmiast chłopak, łapiąc mnie pod stołem za rękę
i splatając nasze palce.
Ten gest dodał mi otuchy i większej pewności siebie, więc
ponowiłam pytanie:
-Przyjaźnisz się ze mną, bo to twój obowiązek?
-Nie. Jesteś moją młodszą siostrzyczką i jestem wręcz oburzony, iż
tak sądzisz – odpowiedział, przechylając głowę w prawo.
Wciągnęłam powoli powietrze i wypuściłam ze świstem.
-Ale na początku byłeś przy mnie nie z własnej woli, prawda?
-Na początku się poznawaliśmy. Natknąłem się na ciebie specjalnie
i tyle. Reszta wyszła jak wyszła, zaprzyjaźniliśmy się. Jestem twoim prawdziwym
przyjacielem i byłbym nawet, gdyby wywalili mnie z Nieba.
Jego słowa brzmiały dość przekonująco, więc jedyne, co mogłam
zrobić w tamtej chwili to puścić rękę Amona, nie powiem, z żalem, podejść do
jasnowłosego chłopaka, przytulić go z całej siły i wyszeptać „przepraszam”. Tak
też zrobiłam.
Amon przyglądał się w milczeniu tej scenie, krzyżując ramiona i raz,
co raz posyłając mi ciepły uśmiech.
Za jego plecami znajdowało
się okno, przez które widać było las i z daleka wystające zza niego białe
wiatraki. Kręciły się szybko, jakby chciały się prześcignąć. Jakby toczyły ze
sobą wieczną pogoń. Nawet one miały obrany już cel, a ja? Ja nie wiedziałam
jeszcze, czego tak naprawdę chcę.
Żyłam każdą chwilą i nie oczekiwałam niczego, by się nie
rozczarowywać. W tamtym momencie liczyło się dla mnie tylko i wyłącznie to, że
były przy mnie dwie bliskie mi osoby. Osoby, dzięki którym odkryłam nowy świat,
o którym wcześniej wiedziałam, lecz nie miałam pojęcia, iż jest on tak blisko
mnie. Tak blisko ludzi.
-Czy ktoś, kogo znam jest także aniołem? – Odkleiłam się od Dagona
i podeszłam do blatu, który rozciągał się wokół całej kuchni. Wzięłam jabłko i
czekając na odpowiedź zatopiłam zęby w twardym i soczystym miąższu.
-Nie wiemy. Anioły potrafią bardzo dobrze wcielać się w postać
ludzką.
Westchnęłam, odgryzając kolejny kawałek czerwonego owocu. Podparłam
się łokciami, opierając plecy o blat i czekałam na kolejny przebieg zdarzeń.
Wiedziałam już chyba wszystko, co chciałam, lecz na pewno
informacji o nadludzkich istotach było wiele więcej. Tyle, że nie miałam o nich
pojęcia czy nie mogłam wiedzieć.
-Zaczyna się robić ciemno. Pójdę już zacząć pakować swoje rzeczy,
jutro przyjeżdża twoja babcia. A nasz szanowny kolega chyba powinien już pójść,
prawda? – zapytał retorycznie Dagon, naciskając na słowa „szanowny kolega”.
Spojrzałam z wyrzutami na blondyna, układającego niesforny kosmyk
jasnych włosów za ucho.
-Racja – przytaknął mu Amon, wstając. Zasunął po sobie krzesło i
poszedł w stronę korytarza, a ja za nim.
-Hej – rzucił w moją stronę, zaciskając rękę na klamkę.
Miałam już odpowiedzieć mu „cześć…”, lecz ten odwrócił się i
niespodziewanie znalazł się błyskawicznie obok mnie.
Nim zdążyłam się zorientować, trzymał mnie w ramionach a ja
obejmowałam go za szyję.
Poczułam znajomy mi zapach mocnych, męskich perfum i uśmiechnęłam
się, nadając mu nazwę „Amon”.
Chwilę później stałam na ganku obserwując, jak oddala się od
białego domu. Ode mnie.
Gdy zniknął mi z oczu odwróciłam się na pięcie i udałam do mojego
przyjaciela.
-Co z Rosie? – zapytałam, stojąc w drzwiach pokoju gościnnego.
Dziewczyna leżała na ciemnobrązowym, dwuosobowym łóżku z
zamkniętymi oczyma. Oddychała miarowo, co chwilę odwracając się na drugi bok.
Dagon po cichu, kucając wyjmował swoje ubrania z szafki,
przekładając je do zielonej, sportowej torby.
-Powinna się za chwilę obudzić.
-Wiesz, że jeśli tylko chcesz możesz u nas zostać.
Uśmiechnął się do mnie wdzięcznie, lecz pokręcił głową.
Wtedy pomyślałam o czymś, co dziś także powinnam wiedzieć.
-Więc jak to jest z twoim domem? Dlaczego nigdy go nie widziałam?
-Jest zbudowany w stylu starej willi, ozdobionej wszelakimi
postaciami aniołów. Poza tym leży na obrzeżach miasta, w przeciwnym kierunku do
domu twojego kolegi. Nie uważałabyś to za dziwne? Skąd miałbym hajs na
utrzymanie takiego domu, po co mi tyle anielskich twarzyczek na ścianach, jak
wytrzymuję z taką niewielką ilością rzeczy i dlaczego moja lodówka jest
wiecznie pusta? Czy te pytania nie trapiłyby cię po kres twego życia? –
wyjaśnił, jak dla mnie niezbyt przekonującymi argumentami.
-Dlaczego mieszkacie podobnie i twoja lodówka jest pusta? I skąd
masz kasę na utrzymanie?
-Mieszkamy podobnie, bo te parcele dostajemy w prezencie od
Archaniołów. Taki tam drobiażdżek, przypominający, kim jesteśmy. Więc nie muszę
płacić. I aniołowie nie jedzą. Nie muszą. Wystarczy nam, że wypijemy raz na miesiąc
taki złoty płyn, wyglądem przypominający miód.
-A co, jeśli nie wypijecie?
-Umieramy.
Zmarszczyłam brwi, niespokojna.
-A gdy zabraknie wam tego płynu? – drążyłam temat.
-Nie może zabraknąć. Anioł dość często powinien odwiedzać Niebo i
przy okazji uzupełniać zapasy.
-A Upadli?
-Podobnie. Różnica polega na tym, że Upadli nie muszą odwiedzać
Piekła i chodzą po płyn, kiedy im się zachce.
-A co, jeśli któryś zapomni?
-Nie zapomni, uwierz. – Uśmiechnął się pod nosem. – Skutki bycia
na głodzie są dość ostre.
-To znaczy? Jakie?
-Nie chciałabyś tego przeżywać.
Przeraziłam się.
Czy
Amon kiedykolwiek tego doznał? Mam nadzieję, że nie…
Po jakimś czasie Rosie się w końcu obudziła. Dagon sprawił,
niewiadomo jak, że nie pamiętała nic z całego dnia. Wcisnęłam jej bajeczkę, że
przewróciła się po schodach, będąc u mnie po szkole i uderzyła dość mocno w
głowę. Ku mojej uldze uwierzyła, choć była lekko zszokowana swoim niezdarstwem.
Usiedliśmy na kolację robioną przeze, mnie we trójkę przy stole w
kuchni. Potem Dagon poszedł odwieść Rosie do domu, zostawiając mnie samą.
Usiadłam na spiralnych, drewnianych schodach łączących piętro z
parterem i odgarnęłam włosy do tyłu. Opadły mi swobodnie na plecy, końcówkami
dotykając łopatek.
Westchnęłam. Byłam zmęczona już tym natłokiem zdarzeń i
informacji. Chciałam je wszystkie wyrzucić z głowy i mieć spokój, choć przez
chwilę. Nie myśleć już o pięknych istotach z parą potężnych skrzydeł.
Ciekawe
tylko, jakimi skrzydłami był obdarowany Amon. Nie miałam okazji ich jeszcze zobaczyć.
Jeszcze.
PS:
Nominacji nie daję , nie bawię się w takie coś jednak (bo chciałam :) ) .
Nominacji nie daję , nie bawię się w takie coś jednak (bo chciałam :) ) .
super czekam na cdn ;)
OdpowiedzUsuńJa też
UsuńBlog pod względem wyglądu podoba mi się, ale wolę aby było po krótce. Samo opowiadanie mi się podoba, ale męczę się czytając takie długie. Więcej czytelników blogów nie zwraca uwagę na długość dlatego ŻYCZĘ POWODZENIA :). Już i tak masz kilka obs. dlatego dobrze ci pójdzie :D
OdpowiedzUsuńhttp://bellatrixilord.blogspot.com/ zapraszam
Dzięki, przykro mi, że się męczysz ale nie wszyscy tak mają, większość woli właśnie dłuższe posty bo daję je rzadko, raz na tydzień czy dwa i mają czas spokojnie przeczytać :D
UsuńTeraz dopiero piszę komentarz czytając rozdział po raz drugi. Dziewczyno masz niezwykłą wyobraźnię! Wręcz uwielbiam to opowiadanie i czekam z niecierpliwością na kolejny. A co do długości, kocham długie rozdziały, można się w nich zaczytać jak w książce zapominając o całym świecie. Pozdrawiam, piszesz obłędnie! :3
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, nawet nie wiesz jak mi się zrobiło miło ^^
OdpowiedzUsuńSwietne
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :
http://dzieci-mroku.blogspot.com/