.

.

15 listopada 2013

Rozdział 7

Odetchnęłam z ulgą, dostrzegając Amona.
-Hej, co tu robisz?
-Przyszedłem porozmawiać… - odparł, rozglądając się na boki w poszukiwaniu czegoś.
Nie zwracałam na to uwagi i zapytałam ciekawa;
-O czym?
-O niczym konkretnym – powiedział, patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem.
Mruknęłam „aha” i spuściłam wzrok, czekając, aż zacznie rozmowę.
-Ktoś na ciebie chyba czeka – stwierdził, choć zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
Zwrócił wzrok w stronę, gdzie kilometr dalej stał mój dom.
-Przynajmniej tak mi się wydaje – dodał, gdy już otworzyłam usta, by zapytać skąd może to wiedzieć.
-Tak, mój zaufany przyjaciel. W sumie to chciał cię kiedyś poznać…
Uśmiechnął się tylko, wciąż na mnie nie patrząc i ruszył.
Spojrzałam na chłopaka z niedowierzaniem i pobiegłam, doganiając go.
-Czemu nie było cię w szkole? – zapytałam, przerywając ciszę.
-Prywatne sprawa. Jak się nazywa twój znajomy? – Rzucił na mnie spojrzenie kątem oka.
-Dagon Notter.
Uśmiechnął się do siebie.
Z daleka mogliśmy dojrzeć już biały, piętrowy dom, na którego ganku siedział Dagon, wypatrując nas ze zmarszczonymi brwiami.
Podeszliśmy do jasnowłosego chłopaka.
Amon i Dagon stali chwilę twarzą w twarz z nienawistnym spojrzeniem.
-Znacie się? – przerwałam ciszę.
-Nie – odpowiedział Dagon, nie spuszczając wzroku z mojego towarzysza.
-Amon. - Wyciągnął rękę w stronę mojego przyjaciela w geście powitania.
Dagon zignorował to.
-Będę u siebie – zwrócił się do mnie i poszedł do domu.
Byłam zażenowana jego zachowaniem.
-Wszystko gra? – zapytałam milczącego Amona.
-Jasne. Wiesz, co, chyba pójdę już. Twój kolego wyraźnie za mną nie przepada. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu, zadowolony z siebie.
-Nie rozumiem jego zachowania… – zaczęłam tłumaczyć.
-Nic się nie stało. Do zobaczenia w szkole.
Położył rękę na moim ramieniu. Poczułam, że trzęsie się lekko. Był czymś zmartwiony… Pomyślałam, że może z tego samego powodu, z jakiego nie było go w szkole, więc nie chciałam pytać, o co chodzi.
-Amon…
Nie chciałam, by jeszcze już odchodził.
Było mi głupio za zachowanie Dagona, więc chciałam, czym prędzej uciec stamtąd, lecz brakowało mi go, przez te dni nieobecności w szkole.
-Tak? – Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Tęskniłam – wypaliłam patrząc gdziekolwiek, byle nie na niego.
Zaśmiał się.
-I vice versa, madame. – Ukłonił się i odszedł powolnym krokiem.
Zapragnęłam go zatrzymać. Zawołać i poprosić, by został ze mną. Już na zawsze.
Lecz stałam tak nieruchomo, patrząc ze smutkiem, jak odchodzi. Poczułam w tamtym momencie zimne kłucie w sercu. Nie zrozumiawszy powodu tego uczucia, odwróciłam się i weszłam po dwóch drewnianych schodkach na ganek.
Spojrzałam jeszcze szybko za siebie. Nie zauważywszy już Amona, weszłam po cichu do domu.
-Dagon! – zawołałam z przedpokoju, zdejmując buty.
Odpowiedziała mi cisza.
-Dagon!
Usłyszałam kroki w pokoju gościnnym, nade mną. Wyszedł i udał się korytarzem w stronę schodów.
-Tak? – zapytał, przechodząc do kuchni.
-Masz mi może coś do wyjaśnienia?
Udałam sięga nim.
Stanęłam w drzwiach od kuchni, podpierając rękę na prawym biodrze i przenosząc ciężar ciała na lewą nogę.
Jasnowłosy chłopak wyjął jabłko z koszyka postawionego na stole, umył i wytarł w swoją kremową koszulę, odsłaniając przy tym pępek i umięśniony brzuch.
-Co? – zapytał, jak gdyby nigdy nic.
-Przestań udawać, Dagon. O co ci chodzi z Amonem?
- Nie będę przecież udawał, że go lubię.
-Wstydu mi narobiłeś – skarciłam go.
-Wybacz, ale raczej sobie, jak już. – Minął mnie, robiąc wolną ręką szopę z moich włosów.
Warknęłam na niego.
-Dlaczego go nie lubisz? – zawołałam, udając się za nim.
-Nie lubię tego typu lu… - zamyślił się – osób.
-Jakiego typu?
-Nikuś, nie męcz mnie i nie nadawaj już o nim. Mam go po prostu gdzieś. Chodź, lepiej obejrzymy jakiś film. Ostatnio nie ma dnia, w którym byśmy się nie kłócili.
Przytaknęłam smętnie.
Miał rację. Zrobiło mi się przykro, że wciąż naskakiwałam tak na mojego przyjaciela. Miał prawo przecież nie lubić, kogo mu się tylko podobało.
Usiedliśmy więc przed telewizorem. Wzięłam pilot do ręki i bez wyrazu przerzucałam kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
-Było – powiedział, odbierając mi pilot i przełączając wstecz.
Film wydawał mi się skądś znajomy.
-Hej, no nie przesadzasz? Romeo i Julia?
-Nie. To jest bardzo ciekawe. I nie pozwalam ci przełączyć. – Wstał i położył pilot na szafie, skąd nie udałoby mi się go dosięgnąć.
Parsknęłam śmiechem. Zmuszona więc byłam, na oglądanie dobrze znanego mi dramatu szekspirowskiego.
Śledziliśmy zdarzenia w ciszy. W połowie filmu zachciało mi się spać, więc oparłam głowę o ramię Dagona. Spojrzał na minie ciepło i zwrócił wzrok na ekran telewizora.
Gdy główni bohaterowie popełnili samobójstwo, ku mojemu zdziwieniu Dagonowi popłynęły z oczu łzy.
-Nie wiedziałam, że jesteś taki wrażliwy. To jedna z tych twoich tajemnic?
-Nie, po prostu nie było okazji bym ukazał wrażliwą część siebie – odparł, wycierając łzy w koszulkę.
-Rozumiem, że to co nosisz na sobie to szmatka, która służy ci jeszcze jako chusteczki oraz ręcznik?
-Tak. Jest wielofunkcyjna. – Zaśmiał się.
Pokiwałam głową, z niedowierzeniem.


Resztę dnia spędziliśmy w miłej atmosferze. Kiedyś codziennie było tak, radośnie, przyjaźnie. Od niedawna coś się między nami zmieniło, z niewiadomych mi przyczyn.


Czwartkowy wieczór okazał się być ponury.
Usiadłam na biurku, opierając głowę o szybę okna. Obserwowałam krople deszczu, które niczym łzy nieba ścigały się po szklanej tafli.
Za oknem rozciągał się widok na ciemny las. Korony drzew chwiały się groźnie na wietrze, jakby chcąc uciec ze swego miejsca.
Skrzypienie otwieranych drzwi pokoju zagłuszyło głośne dudnienie w rynnę oraz parapet, z zewnętrznej strony okna.
-Co robisz?
Podskoczyłam, gdy usłyszałam głos Dagona.
-Przestraszyłeś mnie… Nie słyszałam jak wchodzisz.
-Przepraszam. Nudno jakoś, więc…
-Dagi, zabierz mnie kiedyś do swojego domu – przerwałam mu.
Stanął nieruchomo i wpatrywał się we mnie paniczny wzrokiem.
-Wiesz, że to nie jest dla mnie takie łatwe…
Westchnęłam i poklepałam miejsce na biurku obok siebie, dając znak, by usiadł.
-Co robisz? – zapytał ponownie, po wykonaniu mojego polecenia.
-Zebrało mi się na przemyślenia.
-Jakie?
-Zauważyłam, że ten świat jest dziwny. W ogóle wszystko jest dziwne. Nasze życie jest krótkie, więc powinniśmy cieszyć się nim i korzystać z każdej okazji, choć czasem boimy się zrobić coś, co przyniosłoby nam korzyści. Albo i nie. Lecz trzeba zawsze próbować.
Jaka ja jestem głupia… Mówię to, a robię przeciwnie. Ale mamy tak mało czasu… W ogóle czas jest dziwnym zjawiskiem. Raz pędzi szybko, jak biegacz na zawodach, a innym razem leniwie porusza się do przodu, niczym żółw – odparłam.
-Masz rację – powiedział po chwili namysłu – przegapiamy tyle okazji, na powiedzenie lub zrobienie czegoś… Więc muszę ci powiedzieć teraz, póki mogę i mam czas, że cieszę się, iż ciebie mam. Zawsze już będziesz moją małą siostrzyczką, wiesz? – Spojrzał mi w oczy, w których dostrzegłam ciepło.
Przytaknęłam.
-Nie wyobrażam sobie życia bez mojego marudy. – Zaśmiałam się.
Osiemnastolatek wyszczerzył zęby w uśmiechu i spojrzał za okno, po czym zaczął nucić jakąś melodię.
Rozpoznałam piosenkę Michaela Smith`a – Friends i zaczęłam szeptem śpiewać słowa do melodii.
Dla takich chwil warto żyć.

Tamtej nocy miałam koszmar.
Biegłam lasem, tym samym, co wtedy, gdy gonił mnie psychicznie chory mężczyzna.
Lecz tym razem biegł za mną ktoś inny.
Była to kobieta ze śnieżnobiałymi skrzydłami i tego samego koloru, długiej szacie. Wydawało mi się, że to anioł, lecz gdy przyjrzałam jej się uważniej, zawahałam się.
Znałam skądś te rude, gęste, kręcone włosy i szare oczy, w których igrały radosne płomyki.
W oku zakręciła mi się łza. Chciałam zatrzymać się, pobiec do niej, przytulić… Lecz jakaś tajemnicza siła kazała mi dalej uciekać.
-Mamo! – zawołałam do niej, roniąc gorące łzy.
-Nika, poczekaj, nie uciekaj ode mnie! – krzyknęła.
Ku mojej rozpaczy kobieta była coraz dalej, aż w końcu wyczerpana zatrzymała się.
Zza drzewa wyłonił się wtedy nieznany mi mężczyzna. Złapał moją mamę za rękę i splótł z nią palce, po czym rozłożył schowane za plecami, lśniące bielą skrzydła.
Nie widziałam jego twarzy, bo obraz całkiem zamazał mi się od łez, lecz jednego byłam pewna. To nie był mój ojciec.
-Chodźmy, Darleno – powiedział, ciągnąc rudowłosą kobietę za sobą.
Mama pomachała mi, uśmiechając się promiennie a ja w końcu się zatrzymałam. Patrzyłam, jak odchodzą w przeciwnym kierunku i miałam ochotę zginąć. Nie widzieć już tego wszystkiego. Zapomnieć. Odejść.
I zaczęłam się dusić. Nie mogłam złapać powietrza. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam, dławiąc się.
Walczyłam jeszcze chwilę, próbując oddychać, lecz poddałam się.
Nie czułam już niczego.
Pomyślałam z radością, że umarłam, po czym obudziłam się, siadając gwałtownie i łapiąc z trudem powietrze.
Poczułam, jakbym miała się udusić, jednak po chwili zaczęłam miarowo, spokojnie oddychać.
Rozejrzałam się po ciemnym pokoju, przyzwyczajając oczy do mroku.
Zdziwiło mnie to, że okno było otwarte na oścież, a firany wywiewał wiatr na zewnątrz.
Pewnie Dagon otworzył – pomyślałam, po czym opadłam na łóżko i zasnęłam, nie mając siły już go zamykać. 

6 komentarzy:

  1. Ale super czekam na 8 rozdział.
    Piszesz takie super powieści. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć, ja po prostu uwielbiam opowiadania, gdzie jest masa dialogów, bo przyjemniej się czyta!
    Zapraszam na najnowszy post!
    http://livpily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne. Czekam na kolejne rozdziały :>
    http://borenium.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Za dużo dialogów, a za mało opisów. Do tego ja bym zwęziła pole na tekst, żeby się lepiej czytało i wszystko ładniej wyglądało, bo takie rozciągnięte brzydko wygląda i źle się czyta :)
    Poza tym, że błędnie zapisujesz dialogi to nie znalazłam innych błędów. Poprawnie zapisany dialog wygląda tak:
    - Hej - uśmiechnęłam się do rodziny siedzącej przy stole.
    - Witaj, kochanie - odwzajemnił mój uśmiech tata, a następnie wetknął nos w gazetę.

    Mam nadzieję, że zauważyłaś jaki błąd popełniasz :)
    Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, poprawie błędy w dialogach, dzięki ;D Resztę przemyślę ;)

      Usuń
    2. super dawaj jeszcze

      Usuń