.

.

10 listopada 2013

Prolog

-Michale, już czas – powiedział szeptem wysoki chłopak stojący w drzwiach ciemnego pokoju. W jego głosie można było wyczuć strach.
Mężczyzna imieniem Michał poruszył się niecierpliwie. Siedział jak zwykle w swoim fotelu, przy drewnianym stoliku, na którym leżała sterta papierów. Ubrany był w szary garnitur na specjalne okazje. Najważniejsza bitwa jego życia była właśnie taką okazją.
W pokoju panował półmrok, bo wszystkie okna na jego życzenie zostały zabite deskami. Na twarz mężczyzny padał cień, więc chłopak nie mógł dojrzeć czy był tą nowiną przerażony tak jak wszyscy, czy jako jedyny zachował spokój.
-Gabrielu… Czy się boisz? – zapytał spokojnie. Był opanowany, najwyraźniej nie bał się tego, o czym wszyscy szeptali przerażeni od jakiegoś czasu.
-Jak każdy… Nawet Cherubiny się boją. Nie mamy już Serafinów, a Trony nie przystąpią do wojny bez rozkazu Boga. Jest nas mniej niż Upadłych, Michale, bez Boga jesteśmy także słabi – odparł Gabriel, lekko drżącym głosem. Przerażała go wizja walki aniołów ze sługami Szatana.
-Jesteś moim zaufanym doradcą i zastępcą. Myślisz, że aniołowie będą chcieli takiego przywódcę, gdy i ja odejdę? Nie masz prawa się bać. Nie mamy prawa przegrać tej bitwy. Może i Bóg nas opuścił, ale damy sobie radę bez niego tak, jak zawsze dawaliśmy – upomniał Gabriela surowym tonem.
-Oczywiście – przytaknął smętnie.
Michał wstał i pewnym krokiem podszedł do Gabriela. Poklepał go po ramieniu i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając niskiego blondyna o kręconych włosach samego w pokoju.
Gabriel rozłożywszy swoje śnieżnobiałe skrzydła, pokryte tysiącami pokaźnych piór, rozprostował je i ułożył wzdłuż ciała. Spojrzał pustym wzrokiem na pokój swojego przyjaciela, przywołując setki wspomnień.
Przecież nie raz jeszcze tu będę.
Opuścił pokój kierując się do wyjścia. Przeszedł przez ciemny hol i wyszedł z domu.
Stojąc przed drzwiami budynku spojrzał na ciemne niebo. Rozjaśniało je miliard jasnych gwiazd. Wydawało się, że każda uśmiecha się do niego, dodając mu otuchy. Po chwili obejrzał się w około i ujrzał anioła w średnim wieku z rozłożonymi skrzydłami.
-Stróż?
Mężczyzna przytaknął.
-Trzeba nam więcej aniołów. Słyszałem, że mężczyzna, którym się opiekujesz ma małą pół krwi Archanielicę. Weź ją w nasze zastępy, naucz bycia aniołem – wydał rozkaz, po czym odepchnął się lekko od ziemi i zamachał potężnymi skrzydłami.
Czekała ich wszystkich wojna. Każdego ogarniała trwoga. Każdy anioł zadawał sobie w myślach pytanie:

Wrócę? 



5 komentarzy:

  1. Nie no genialne. A przy okazji zapraszam na mojego bloga: natropiepottera.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu zajebiste. Już mi się podoba. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Prolog jest genialny ♥
    Czytam dalej kochana :*

    OdpowiedzUsuń